Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1136

Ta strona została przepisana.

— Przekonajcie się, panowie — rzekł książę, zwracając się do kilku oficerów siedzących jeszcze przy stole — miałem słuszność ukrywać się, bo w mojem wojsku są tajemnice, od których mnie wyłączają.
— Wasza książęca mość źle sobie tłómaczy moją dyskretność — odpowiedział wachmistrz — jeśli jest jaka tajemnica, to chyba ona dotyczy pana du Bouchage; może być, że służąc ogólnej sprawie, chciał być użytecznym jakiemu krewnemu lub przyjacielowi i przeprowadzić go.
— Któż jest tym krewnym, albo przyjacielem hrabiego?... powiedzcie mi, niech go uściskam.
— Mości książę — rzekł Aurilly, mieszając się do rozmowy ze zwyczajną poufałością, ja odkryję część tajemnicy, która przecież nie powinna obudzać nieufności Waszej książęcej mości. Ten krewny, którego pan du Bouchage przeprowadza...
— I cóż dalej... kończ Aurilly.
— Ten krewny, jest kobietą.
— A!... czegóż mi tego zaraz szczerze nie powiedziano?... Kochany Henryczek!.. ale to jest rzecz bardzo naturalna. Dobrze, dobrze, zamknijmy oczy i nie mówmy więcej o tem.
— Wasza książęca mość najlepiej uczyni, albowiem to jest wielka tajemnica.
— Jakto?..