Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1184

Ta strona została przepisana.

rze, tak samo ci odpowiem: w takim razie zabiję cię.
— Zabijesz mnie! ha! ha!... — odrzekł z ponurym uśmiechem.
— Tak, mam do tego władzę zupełną.
Remy odetchnął.
— Ale żebym panu mógł usłużyć, powinienem znać zamiary pańskie.
— Zgadłeś, mój poczciwcze, ja nie należę do hrabiego du Bouchage.
— A do kogo?
— Do pewnego wielkiego pana.
— Zważaj pan, że już raz skłamałeś.
— A to dlaczego?
— Bo mało większych jest domów nad panów Joyeuse.
— Ale większy jest dom książąt francuzkich.
— Ha!
— I tak ten dom płaci — dodał Aurilly, podając rulon złota Remyemu.
Remy podskoczył za dotknięciem ręki i cofnął się.
— Pan należysz do króla?... — zapytał z naiwnością, którąby najpodstępniejszy mógł się poszczycić.