Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1207

Ta strona została przepisana.

— Powiedz mi co o twojej podróży, to mnie rozerwie.
— Najchętniej, po to właśnie przyszedłem. Od czego chcesz, abym zaczął?
— Od początku — jakże drogę odbyłeś?
— Jak przechadzkę.
— A czy nie miałeś jakiej przykrości?
— Powiadam ci cudownie.
— A jakiej przygody?
— Alboż to można krzywo patrzeć na posła Jego królewskiej mości. Obgadujesz poddanych, mój synku.
— Mówiłem to dlatego — zaczął król uradowany — że spokojność w jego państwie panuje, że nie mając charakteru urzędowego, mogłeś się na jakie niebezpieczeństwo narazić.
— Powiadam ci Henryczku, że masz najpiękniejsze królestwo na swiecie; podróżnych w niem karmią darmo a nocują dla miłości Boga, prócz tego, w twojem państwie, chodzi się po kwiatach, a gdzie ich nie ma, tam jest aksamit ze złotemi frendzlami; to się zdaje niepodobnem, ale tak jest.
— Wiec jesteś zadowolony Chicot?
— Oczarowany.
— Tak, tak, wyborną mam policyę.
— Słuszność jej oddać potrzeba.