Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1217

Ta strona została przepisana.

— Co u licha!
— To właśnie Bearneńczykowi przyszło do głowy.
— Mów dalej, Chicot, mów — odezwał się król ponuro.
— Otóż ta myśl gdy mu przyszła do głowy, zamyślił się i zmartwił...
— Cóż dalej?
— I zapomniał o Fosseuse.
— Ba!
— Ale tak, nieinaczej; wtedy opanowała go miłość, o której wspominałem.
— Ten człowiek chyba jest persem, turkiem lub poganinem, tyle kobiet kocha... Cóż Małgorzata na to mówi?
— Tym razem, zadziwi cię to, królu: Małgorzata była bardzo uradowana.
— Upadkiem Fosseuse, a! rozumiem.
— Nie, nie, ale uradowana sama dla siebie.
— Zamiłowała więc stan akuszerki?
— Teraz nie będzie akuszerką.
— A czemże u licha?
— Kumą, nawet podarunki są już przygotowane.
— Zapewne nie za swoje kupiła je pieniądze.
— Czy tak sądzisz, mój królu?..