Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1222

Ta strona została przepisana.

próbują, zanim w nią wejdą; i najprzód w złowróżbnym pocie umacza palec, kilkakroć uderzy się w piersi, ducha usposobi kilkoma filozoficzniemi uwagami i dopiero w dziesięć minut potem, każę grzmieć działom; wtedy, głowę wsadza w rozprawę i pływa po ogniu i roztopionym ołowiu, jak salamandra.
— Ale to dyabeł nie człowiek!
— Zaręczam ci Henryku, że ciepło mu tam było.
Król powstał raptownie i spiesznym krokiem zaczął po sali chodzić.
— To dla mnie przysmak — zawołał kończąc myśl zaczętą w duchu — to dopiero będą się śmieli!... Na honor, a to temat do piosnek!... Ci hultaje gaskończycy są uszczypliwi i słyszę już jak ostrzą zęby, na moją skórę. Dobra mi przyszła myśl posiania ich Franciszkowi na pomoc!... Antwerpia nagrodzi Cahors; północ zatrze błędy południa.
— Amen — rzekł Chicot, maczając delikatnie palce w słoikach i miseczkach królewskich, żeby wetami śniadanie zakończyć.
W tej chwili, drzwi się otwarły i odźwierny zapowiedział:
— Pan hrabia du Bouchage!