Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1223

Ta strona została przepisana.

— A co, nie mówiłem, Chicot, będę miał wiadomość!... Wejdź, wejdź, hrabio.
Odźwierny ustąpił i ujrzano młodzieńca, podobnego portretom Holbeina, lub Tycyana.
Postępował wolno i zgiął kolano na środku pokoju.
— Zawsze blady — rzekł król — zawsze złowróżbny. Na teraz, mój przyjacielu, przybierz twarz wesołą i dobrych wieści ze smutkiem mi nie przynoś; mów prędzej du Bouchage, czekam i słucham. Wszak przybywasz z Flandryi?
— Tak, Najjaśniejszy panie.
— I lekko jak widzę.
— Najjaśniejszy panie, tak szybko jak tylko człowiek może chodzić po ziemi...
— Co się dzieje z Antwerpią?
— Antwerpia jest w rękach księcia Oranii, Najjaśniejszy panie.
— Księcia Oranii?... co to znaczy?
— W rękach Wilhelma, jeżeli ci tak przyjemniej, Najjaśniejszy panie.
— A mój brat czemu na Antwerpię nie idzie?
— Najjaśniejszy panie, nie do Antwerpii, ale do Chateau-Thierry powraca.
— Jakto?... opuścił wojsko.
— Niema już wojska, Najjaśniejszy panie.