Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1237

Ta strona została przepisana.



Rozdział VI.
KUMOWIE.

Po tem zapowiedzeniu, Chicot rozsiadł się w krześle i według zwyczaju, tyłem się do drzwi odwrócił; oczy przymrużone, zapowiadały zwykle dumanie, lecz pierwsze wyrazy posłańca Gwizyuszów, poruszyły go z miejsca.
Otworzył więc oczy.
Szczęściem czy nieszczęściem, król zajęty nowoprzybyłym, nie zważaj na objawioną, nieżyczliwość ze strony Chicota.
Posłaniec stanął o dziesięć kroków od krzesła, w którem Chicot się rozsiadł, że zaś mało wychylał się z krzesła, zatem widział całego posłańca, ten zaś mógł dojrzeć tylko jedno oko Chicota.