Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1239

Ta strona została przepisana.

wiernego posłannika Gwizyuszów. A!... jesteś kapitanem i podajesz jeden list królowi, gdy ich masz dwa; zaczekaj, kochanku, zaczekaj!
— Dobrze, dobrze — mówił król po dwakroć czytając każdy wiersz listu Gwizyusza; idź, panie kapitanie i oświadcz księciu, że wdzięcznym mu jestem za ofiarę jaką mi czyni.
— Czy wasza królewska mość nie raczysz udzielić odpowiedzi na piśmie?
— Spodziewam się za miesiąc, a najdalej za sześć tygodni widzieć księcia, zatem mu sam podziękuję. Żegnam cię kapitanie.
Kapitan ukłonił się i wyszedł.
— A widzisz, Chicot — rzekł król do swego towarzysza, o którym sądził, że siedzi w krześle, — przekonaj się, że Gwizyusz do żadnych nie należy intryg. Ten waleczny książę, dowiedziawszy się o sprawach w Nawarze, obawia się, aby hugonoci nie podnieśli głowy, bo słyszał, że Niemcy chcą królowi Nawarry posłać posiłki. Otóż co czyni książę, zgadnij?
Chicot nic nie odpowiedział, a król sądził, że czeka na dalsze objaśnienia.
— Otóż — mówił dalej — ofiaruje mi armię, którą zaciągnie w Lotaryngii, aby nad Flandryą czuwała; uprzedza mnie więc, że za sześć tygodni