Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1286

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję panu — rzekł Chicot — dowiem się gdzieindziej.
— Lecz — mówił dalej Ernauton coraz bardziej drzwi przymykając — to jednak przyjemnie jest dla mnie, że zbliżyłem się z tobą.
— Wołałbyś, żebyś mnie nigdy nie widział mruknął Chicot, oddając ukłon za ukłon.
Jednak, pomimo tej odpowiedzi, Chicot, roztargniony, zapomniał oddalić się; Ernauton zaś zamykał drzwi mówiąc:
— Do widzenia.
— Jeszcze chwilę, panie de Carmainges — rzekł Chicot.
— Żałuję mocno — odrzekł Ernauton — że nie mam czasu; czekam tu na pewną osobę, która byłaby obrażoną, gdyby ją przyjmowano publicznie.
— A!... rozumiem — odpowiedział Chicot; — oddalam się i przepraszam.
— Żegnam pana.
— Do widzenia.
I Chicot zwolna się cofając, widział jak mu drzwi przed nosem zamknięto.
Słuchał czy podejrzliwy młodzieniec czatuje na jego odejście, lecz Ernauton wchodził na schody; Chicot wiec udał się do swego domu i w nim się zamknął, z postanowieniem szano-