Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1317

Ta strona została przepisana.

schronienia nieprzystępnego, oprócz dla zaufanych księcia, ginął w cieniu drzew i zaledwie ukazywał się z pośrodka akacyj olbrzymich.
Książę od dwóch dni przeniósł się do tego pawilonu; ci co nie znali go mówili, że śmierć Aurillego wprawiła go w ogromny smutek i wtrąciła w samotność; lepiej go znający utrzymywali, że coś knuje piekielnego, co kiedyś na jaw wyjdzie. Jedno i drugie przypuszczenie zdawało się prawdopodobnem, albowiem książę z największą niechęcią udawał się do zamku ilekroć go interes przyzywał i jak tylko go skończył, wracał do swojej samotni, w której dwóch starych usługiwało mu lokajów.
— Kiedy tak — rzekł Henryk — to zabawy nie bardzo będą wesołe.
— Zapewne — odpowiedział wachmistrz — każdy bowiem musi boleść księcia podzielać.
Henryk pomimowoli ciągle zadawał pytania i szczególniejszy w nich znajdował interes; śmierć Aurillego, o której wiedział; obojętność z jaką książę o niej mówił; odosobnienie w jakiem żyje od tego czasu, wszystko to nie wiedząc dla czego, wiązało się do tajemniczego wątka, z którego wypadki jego życia się snuły.
— A czy nie wiadomo — zapytał wachmi-