Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1354

Ta strona została przepisana.

Henryk lękał się, aby za nadto nie powiedzieć i tym sposobem nie otworzyć okna do serca, przez które brat jego mógłby przeniknąć tajemnicę; wpadł więc z jednej ostateczności w drugą, jak się często w podobnych trafia przypadkach; dla naprawienia nieroztropnie wyrzeczonego słowa, więcej niebaczne wymówił.
— Mój bracie — rzekł — nie nalegaj więcej; ta kobieta nie może do mnie należeć, bo już należy do Boga.
— Dzieciństwa! ta kobieta mniszką! skłamała przed tobą.
— Nie, mój bracie, ta kobieta nie skłamała, ta kobieta jest pokutnicą; nie mówmy więcej o niej i szanujmy to wszystko, co się Bogu poświęca.
Admirał dosyć miał siły nad sobą; nie objawił Henrykowi radości, jaką mu to odkrycie sprawiło.
Rzekł więc:
— Otóż coś nowego, o czem mi nigdy nie mówiłeś.
— I dla mnie jest także nowem, bo świeżo przywdziała zasłonę i jestem pewny, że jak moje, tak i jej postanowienie jest niewzruszone. Nie zatrzymuj mnie więc, mój bracie, uściśnij mnie,