Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1360

Ta strona została przepisana.

— Proszę cię, pani.
— Niepodobna.
— Pokaz mi ją, tylko.
— Niepodobna, powiadam... Prócz tego, nazwisko twoje dostateczne, aby ci dom mój otworzono, ale by mówić z kimkolwiek oprócz zemną, na to potrzeba pozwolenia królewskiego.
— Oto jest pozwolenie — odpowiedział Joyeuse, wydobywając list króla.
Przeorysza przeczytała go i skłoniła się.
— Niech się spełni wola Jego królewskiej mości, nawet choćby się sprzeciwiała regułom zakonu.
I skierowała się ku dziedzińcowi klasztoru.
— Teraz pani — rzekł Joyeuse zatrzymując ją z grzecznością — widzisz, że mam prawo, lecz lękam się nadużycia lub błędu; może ta kobieta nie jest tą, której szukam, racz mi więc wprzódy powiedzieć kiedy przybyła, jak przybyła i kto jej towarzyszył.
— Wszystko to zbyteczne, mości książę — odpowiedziała przeorysza — nie mylisz się wcale, ta pani, która dopiero co dziś rano przybyła, a na którą czekaliśmy dni piętnaście, ta pani, którą mi poleciła mająca nademną władze osoba, jest tą, z którą książę de Joyeuse potrzebuje mówić.