Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/202

Ta strona została przepisana.

cy się grobowo horyzont przyszłości, jasny dla wielu, nawet mniej niżeli on przewidujących.
Sprawa Salcèda wielce humor jego zmieniła.
W podobnej chwili, sam między dwiema kobietami, poznał Henryk osamotnienie swoje.
Słabość Ludwiki smuciła go; siła Katarzyny przerażała.
Słowem, uczuł on w sobie niepewną i wieczną trwogę, jakiej doznają ludzie, których rodowi nieszczęsny los przeznaczył wygasnąć wraz z niemi.
A jednak, od czasu, do czasu, odzyskiwał on młodzieńczą energię, zagasłą w nim daleko prędzej, aniżeli młodość sama.
— Dlaczegóż wreszcie — pytał sam siebie — mam się niepokoić? Żadnej już wojny wieść nic potrzebuję. Gwizyusz jest w Nancy, Henryk w Pau; jeden zniewolony w sobie samym zamknąć swą ambicyę, drugi zaś nigdy jej nie miał. Umysły uspokajają się, żaden francuz nie chwycił się nierozsądnego przedsięwzięcia zwalenia z tronu monarchy swojego. Owa trzecia korona, przyrzeczona przez złote nożyczki pani de Montpensier, jest tylko wynalazkiem kobiety, której miłość własną zraniono; jedynie matka moja myśli ciągle o swojem widmie uzurpacyjnem, a na seryo uzur-