Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/253

Ta strona została przepisana.

prawić modlitwy i mam jeszcze dużo do czynienia, a nadto jestem cierpiący, sam zatem spać będę.
Odźwierny ukłonił się.
— Ale, ale — rzekł Henryk przywołując go, zanieś królowej te usypiające konfitury wschodnie.
I oddał odźwiernemu puszkę z cukierkami.
Potem poszedł do swojej sypialni.
Tam Henryk rzucił okiem na wyszukane i drobiazgowe szczegóły dziwacznej gotowalni, które mu niegdyś służyły do uczynienia z siebie przynajmniej najpiękniejszego w chrześciaństwie mężczyzny, skoro nie mógł być największym królem.
Atoli nic w nim nie przemówiło na korzyść pracy, której się dawniej tak odważnie oddawał.
Znikło na zawsze wszystko co miał w sobie kobiecego, bo Henryk na wzór starej zalotnicy, zwierciadło zamienił na książkę do nabożeństwa i teraz prawie się brzydził przedmiotami niegdyś mu najmilszemi.
Oddawna już zarzucił perfumowane i mastykami przesiąkłe rękawiczki i takież maski z cienkiego płótna, oraz rozmaite chemiczne preparaty