Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/286

Ta strona została przepisana.

d’Epernon będzie nam opowiadał bajeczki. Chciał bym utyć, Najjaśniejszy panie, a później jak kochanka du Bouchagea ze smutnej przemieni się w wesołą, poszukamy innej, która znowu z wesołej zostanie smutną; i tak będziemy mieli odmianę, a żaden z nas nawet się z miejsca nie ruszy. Zwykle siedzieć jest bardzo wygodnie, a leżeć jeszcze wygodniej: O!... co za wyborne poduszki, Najjaśniejszy panie! zaraz widać, że tapicerowie Waszej królewskiej mości pracują dla króla, który się nudzi.
— Wstydź się Anno! — rzekł król.
— Dlaczego mam się wstydzić?..
— Człowiek twojego wieku, twojego stopnia chce zostać leniuchem, tłuściochem; co za szkaradne myśli!
— Nie sądzę, Najjaśniejszy panie.
— Czekaj, ja ci znajdę zatrudnienie.
— Jeżeli nudne, to i owszem.
Chrząknięcie dało się słyszeć po raz trzeci, rzec było można, że pies wyśmiewa słowa Joyeusea.
— To bardzo roztropny pies — powiedział Henryk, zgaduje, czem cię zatrudnić myślę.
— Czemże, Najjaśniejszy panie myślisz mię zatrudnić? Obaczmy.
— Naprzód wdziejesz buty.