Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/287

Ta strona została przepisana.

Joyeuse zadrżał.
— O! nie, nie żądaj tego, Najjaśniejszy panie, to zupełnie przeciwne moim pomysłom.
— Potem, wsiądziesz na koń.
Joyeuse podskoczył.
— Na koń, ja! nie, nie, teraz już tylko lektyki używam. Czyś nic nie słyszał, Najjaśniejszy panie?
— No, Joyeuse, przestań żartować; powiedziałem: wdziejesz buty i wsiądziesz na koń, rozumiesz?
— Nie, Najjaśniejszy panie — z największą, powagą odpowiedział książę — to niepodobna.
— Dlaczego niepodobna? — spytał król rozgniewany.
— Bo... bo... jestem admirałem.
— I cóż ztąd?..
— Admirałowie konno nie jeżdżą.
— A! to tak — rzekł Henryk.
Joyeuse za całą odpowiedź kiwnął głową jak uparte dziecko, które usłuchać niechce, a boi się nieodpowiedzieć.
— Dobrze, zgoda panie admirale Francyi!... niepojedziesz konno, bo masz słuszność, że to niezgodne z powołaniem marynarza; ale marynarz może płynąć okrętem, ty więc natychmiast odpły-