Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/289

Ta strona została przepisana.

Król mniemał, że Joyeuse coś odpowie, lecz ten poprzestał na ukłonie.
— Czy wolisz podróż lądową?... — zapytał król.
— Skoro idzie o wykonanie rozkazu Waszej królewskiej mości, to mi wybierać w tem lub owem niewolno — odpowiedział Joyeuse.
— No dąsaj się, dąsaj, szkaradniku!.. — zawołał Henryk — A! królowie nie mają przyjaciół! Udasz się więc do Rouen, mości panie — mówił dalej obrażony monarcha — tam wsiądziesz na twą galerę, ściągniesz załogi z Caudebec, Harfleur i Dieppe, które zastąpię innemi; wyładujesz niemi sześć okrętów, i oddasz je pod rozkazy mojego brata, który oczekuje na przyobiecane mu posiłki.
— A gdzież moje pełnomocnictwo, Najjaśniejszy panie?.. — zapytał Joyeuse.
— I od kiedyż to — odparł król — nie działasz na mocy twojego admiralskiego urzędu?...
— Mam tylko prawo być posłusznym, Najjaśniejszy panie, a odpowiedzialności unikam o ile mogę.
— Dobrze, mości książę, pełnomocnictwo otrzymasz w twojem mieszkaniu, w chwili wyjazdu.