Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/292

Ta strona została przepisana.

— Natychmiast, prześwietny królu, natychmiast, wielki monarcho.
— Teraz już nic nie rozumiem — powiedział Henryk.
— Nie słyszałeś więc słów wielkiego admirała Francyi?...
— Jakich słów?
— Tych, któremi oświadczył ci zerwanie swoje z kochanką pana de Mayenne.
— I cóż ztąd?...
— Jeżeli ta kobieta zakochana w tak przystojnym młodzieńcu, bo przyznać należy, że Joyeuse wcale przystojny...
— Zapewne.
— Jeżeli ta kobieta wzdycha gdy się z nim rozstaje, to nie bez powodu.
— Bezwątpienia, bo inaczej pocóżby miała się rozstawać.
— A wiesz-że, jaki to powód?
— Nie.
— Oto, pan de Mayenne przyjeżdża.
— O! ho! — zawołał król.
— Rozumiesz nakoniec, winszuję.
— Tak, rozumiem, jednakże...
— Co jednakże?
— Twój powód, podług mnie, nie ma zasady.