Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/370

Ta strona została przepisana.

mi się doskonały dwuznacznik, z którego naprzód już śmiałem się przez godzinę, ale na dziedzińcu znajduję grono zuchów żywych, silnych, wyskakujących jak polne koniki... i względem tego właśnie złudzenia pragnę zasięgnąć rady uczonych.
— Mówisz, złudzenia?
— Bo ich o milę winem czuć było.
— Winem? A więc brat Boromeusz zdradził cię?
— O! ręczę za Boromeusza — zawołał Gorenflot — jest to wcielone ślepe posłuszeństwo, choćbym mu kazał spalić się na wolnym ogniu, to natychmiast pójdzie po ruszt i sam ogień podłoży.
— Co to znaczy być złym fizyonomistą — rzekł Chicot trąc sobie nos — w moich oczach on bynajmniej nie wygląda na takiego.
— Być może, ale ja znam mojego Boromeusza, tak jak znam ciebie, mój kochany Chicot — odparł dom Modest, tem czulszy im pijańszy.
— Mówisz więc, iż wino czuć od nich było?
— Czy od Boromeusza?
— Nie, od twoich mnichów.
— Jak6 od beczek, a przytem każdy był