Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/376

Ta strona została przepisana.

co, gdybym był królem, tobym kazał ściąć brata Euzebiusza! Jego likier może ogłodzić całe królestwo. Lecz co to za hałas?
— A! ćwiczenia rozpoczynają się — rzekł Gorenflot.
W rzeczy samej, na dziedzińcu dały się słyszeć rozmaite głosy i szczęk broni.
— Jakto! bez dowódzcy? — spytał Chicot — coś nie w wielkiej karności utrzymujesz żołnierzy twoich.
— Bezemnie ćwiczenia nigdy się nie odbywają — rzekł Gorenflot — bo przecież ja komenderuję, ja jestem instruktorem, a na dowód tego, słuchaj, oto brat Boromeusz idzie po moje rozkazy.
W istocie, po chwili wszedł Boromeusz, i zmierzył Chicota szybkim, zdradliwym wzrokiem.
— O! ho! — pomyślał Chicot — nie zbyt roztropne spojrzenie, bo cię zdradziło.
— Księże przeorze — rzekł Boromeusz — już tylko na Waszę wielebność czekam ze spróbowaniem broni i pancerzy.
— Pancerzy! o ho! — powiedział Chicot sam do siebie — idę, idę.
I wstał czemprędzej.
— Zechcesz zapewne widzieć moje mane-