Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/427

Ta strona została przepisana.

— Jakto! miałbyś niewiedzieć?...
— Nie wiem co pan myślisz...
— Nie wiedziałeś kto są ta pani i pan, którzy stali na balkonie i dopiero co odjechali do Paryża?
— Przysięgam, że niewiem.
— A! jakżem szczęśliwy, że mogę panu udzielić wiadomość tak wielką! Wystaw sobie panie Poulain, że twoją mierniczą pracę podziwiała księżna de Montpensier wraz z panem hrabią de Mayneville, ale nie ruszaj się, bądź łaskaw...
— Panie — odparł Mikołaj Poulain usiłując przeczyć, ta mowa i sposób w jaki ją do mnie stosujesz...
— Jeżeli się ruszysz, kochany panie Poulain — rzekł znowu Chicot — zmusisz mię do jakiej ostateczności. Siedźże spokojnie.
Poulain westchnął.
— Tak, to dobrze. Mówiłem więc, mój szanowny panie, że byłoby dla ciebie zbyt korzystnem, gdyby inna jaka dostojna osoba, naprzykład król, patrzyła na twą pracę, niby wcale na cię niezważając, jak to podług ciebie, niedawno miało miejsce.
— Król?
— Tak jest, król, panie Poulain; upewniam