Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/482

Ta strona została przepisana.

— A wiedziałżeś, Najjaśniejszy panie, że pan de Mayenne przybył także?..
— Wczoraj wieczorem.
— A moja tajemnica?.. — powiedział książę nieprzyjemnie zdziwiony.
— Alboż to dla króla istnieje jaka tajemnica? — niedbale rzekł Henryk.
— Któż mógł uwiadomić Waszą królewską mość?..
— Czyż nie wiesz, że my monarchowie miewamy objawienia?..
— Albo policyę.
— To wszystko jedno.
— A!... Wasza królewska mość masz swoję policyę i nic o tem nie mówisz — rzekł urażony d’Epernon.
— Ha!., któż mię kochać będzie jeżeli nie ja sam siebie?...
— Krzywdzisz mię, Najjaśniejszy panie.
— Lavalette, prawda, że masz wiele dobrych chęci i to wielka twoja zaleta, ale także prawda, żeś za powolny i to znów wielka twoja wada. Wczoraj wieczorem o godzinie czwartej, wiadomość twoja byłaby bardzo dobrą; ale dzisiaj...
— I cóż dzisiaj, Najjaśniejszy panie?
— Przyznaj, że trochę zpóżniona.