Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/507

Ta strona została przepisana.

— Tak jest, bo musisz pan cierpieć okropnie.
— O! okropnie.
— Pan kochać nie możesz?
— Nigdy.
— Ale przynajmniej musisz mieć jakąś namiętność.
— Jedną jedyną.
— Prawda, zazdrość, boś się pan do niej przyznał.
— Tak, i ztąd pochodzi, że z największym wstydem i niewypowiedzianem nieszczęściem ulegam wszelkim innym namiętnościom; ubóstwiam kobietę skoro widzę, że kocha innego, lubię złoto skoro go cudza ręka dotyka; jestem dumny zawsze przez porównanie, piję dla stłumienia w sobie gniewu, to jest dla zaostrzenia go skoro nie jest dosyć gwałtownym, to jest aby go uczynić jak piorun grzmiącym i zapalnym. O! tak jest, tak, dobrze powiedziałeś panie de Carmainges, żem bardzo nieszczęśliwy.
— I nigdy nie usiłowałeś pan zostać dobrym? — spytał Ernauton.
— Usiłowałem, lecz nadaremnie.
— Jakąż tedy masz pan nadzieję? co począć myślisz?
— Co czyni roślina zatruta? Kwitnie równie jak i drugie, a niektórzy ludzie umieją z niej