Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/568

Ta strona została przepisana.

podziału. Jedna część listu poszła z wodą, druga uleciała w powietrze, a trzecia znikła w dziurze umyślnie wykopanej nie nożem ani sztyletem, ale narzędziem, które to oboje zastąpić mogło, i które Chicot zawsze nosił za pasem.
Skończywszy, mówił znowu do siebie:
— Chicot jak najostrożniej ruszy w dalszą drogę, zje obiad w poczciwem mieście Corbeil, bo ma bardzo pusty żołądek. Ale tymczasem zajmie się łacińskiem ćwiczeniem, które zrobić postanowił, bo mu się zdaje, że coś arcy-ładnego utworzy.
Nagle Cbicot zatrzymał się; zmiarkował bowien, że niepotrafi przełożyć na łacinę wyrazu Luwr i to go mocno niepokoiło.
Również musiał zmakaronizować wyraz Margot na Margota, jak to uczynił z wyrazem Chicot zmieniając go na Chicotus, ponieważ zważył, że aby się dobrze wyrazić, wypadało tłómaczyć Chicot przez Cbicot, a Margot przez Margot, co niebyłoby po łacinie ale po grecku. O wyrazie Margarita, niepomyślał wcale, bo według jego zdania, przekład niebyłby dokładny.
Cała ta łacina, ze swoją cycerońską czystością i składnią, zawiodła Chicota aż do Corbeil, przyjemnego miasteczka, w którem śmiały poseł przypatrzył się nieco cudom katedralnego patro-