Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/57

Ta strona została przepisana.

a ostatni z odchodzących, flegmatycznie przestąpił łańcuch mostowy, mówiąc:
— Wszyscy ci ludzie chcieli coś widzieć, a nic nie widzieli, nawet pomimo chęci; ja, przeciwnie, nic nie chciałem widzieć, a przecież sam jeden tylko coś widziałem. To zachęcające; nie ustawajmy; ale dlaczegóż nie ustawajmy?... dosyć mi na tem, co wiem. Alboż to widok szarpanego na sztuki Salcèda przyjemnym dla mnie będzie?... Nie, zapewne nie!.. Wreszcie wyrzekłem się polityki. Pójdźmy raczej na obiad; słońce wskazywałoby południową porę, gdyby dzień nie był pochmurny. Już czas.
I mówiąc to, wszedł do Paryża, ze spokojnym i złośliwym uśmiechem na ustach.