Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/572

Ta strona została przepisana.

z pieniędzmi i wraz z poczciwą swoją, szpadą, umieścił pod poduszką.
Potem trzy razy powtórzył list na pamięć.
Stół służył mu niejako za wzmocnienie drzwi, jednak Chicot wszystko to uważał za niedostateczne. Wstał więc, wziął szafę w swoje silne ręce i szczelnie nią drzwi zastawił.
A tak przeciw wszelkiej napaści broniły go drzwi, szafa i stół.
Uważał, że w oberży prawie nikt nie mieszka i że gospodarz dosyć uczciwie wygląda.
Tego wieczoru wiatr wiał tak silny, że mógłby zedrzeć rogi wołowi; słyszano jak poblizkie drzewa trzeszczały z łoskotem, który podróżnego w cieplej izbie i dobrem łóżku spoczywającego, nader przyjemnie do snu kołysze.
I Chicot również, ukończywszy przygotowania obrony, zasnął rozkosznie, bo też w istocie miał łóżko miękko usłane i zabezpieczające człowieka od wszelkich nieprzyjemności, tak ze strony ludzi jako i zwierząt.
Chicot ukrył się pomiędzy szerokie zielone firanki i miękką puchową pierzynę, która miłem ciepłem ogrzała strudzone jego członki.
Wieczerzał podług przepisów Hippokratesa, to jest skromnie, a wypił tylko jednę butelkę wina.