Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/576

Ta strona została przepisana.

swej szpady w stronę wiatru, a raczej wiatrów, tak aby mitologiczne osoby, skoro się nieznacznie ku niemu zbliżą, same się poprzebijały, niedbając o to czyli im nie zada rany podobnie jak Diomed Wenerze.
Po kilku chwilach szalonego hałasu, jakiego nigdy ucho ludzkie niesłyszało, Chicot korzystając z krótkiej spokojności, usiłował zagłuszyć rozpasano żywioły i zbyt głośno rozmawiające sprzęty, wołając:
Gwałtu! na pomoc!
Nakoniec sam przez się tak hałasował, iż żywioły ucichły, jakby usłyszały sławnego Neptuna, a po sześciu lub ośmiu minutach, w ciągu których Eurus, Notus, Boreasz i Akwilo niby swój odwrót odbywają, gospodarz wchodzi z latarnią i oświetla widownię.
Scena, na której powyższy dramat odegrano, opłakany widok przedstawia, bo mocno podobną jest do pola bitwy.
Ogromna szafa leżąc na zgniecionym stole, odsłania drzwi z zawiasów wysadzone, a trzymające się na jednym tylko ryglu i jak żagiel okrętowy powiewające; kilka krzeseł leży wywróconych do góry nogami; nakoniec fajans, którym stół ozdobiono, świeci niby gwiazdy po podłodze rozsypane.