Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/59

Ta strona została przepisana.

szność, gdy przynajmniej na sto tysięcy obliczał widzów, zbierających się na placu Grève i jego okolicach, dla przypatrzenia się nastąpić tam mającej scenie.
Cały Paryż wyznaczył był sobie schadzkę przy ratuszu, a Paryż jest bardzo słowny.
Nie zaniedbuje on żadnej uroczystości, a to była uroczystość nadzwyczajna, bo śmierć człowieka, który umiał obudzić tyle namiętności, któremu jedni złorzeczyli, a którego inni chwalili, wszyscy zaś po większej części żałowali.
Widz, który się dostał na plac, albo wybrzeżem obok szynku pod wyobrażeniem Panny Maryi, albo też wejściem od strony placu Beaudoyer, najprzód spostrzegł na placu Grève łuczników sędziego kryminalnego Tanchou, i mnóstwo szwajcarów i szwoleżerów, otaczających małe rusztowanie, o cztery stopy nad ziemię wzniesione.
Rusztowanie to tak nizkie, bo widzialne tylko dla osób, co je otaczały, lub tych, które szczęśliwym trafem dostały miejsce w oknach, oczekiwało na grzesznika, od rana wydanego w ręce mnichów, któremu, jak się energicznie wyrażało pospólstwo, przygotowano konie do wielkiej podróży.
W rzeczy samej, pod gankiem domu, pierwszego od ulicy Mouton, stały cztery silne konie,