Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/61

Ta strona została przepisana.

zarazem majestatyczny i chwiejący się, dziwny w swej postawie, dziwny w chodzie, raczej cień niż istota żyjąca, raczej mara niż król: a zawsze jako niepojęta i niezrozumiała tajemnica dla poddanych, którzy na jego widok nie wiedzieli czy mają wołać: niech żyje król! czy też modlić się za jego duszę.
Henryk miał na sobie czarny, z czarnemi ozdobami kaftanik; nie widać na nim było ani orderów, ani drogich kamieni; jeden tylko brylant błyszczał u jego beretu, przytrzymując trzy krótkie fryzowane pióra.
Na lewej ręce trzymał małego, czarnego pieska, którego mu przysłała z więzienia Marya Stuart, i na którego jedwabistym włosie odznaczały się królewskie palce delikatne i białe jak alabaster.
Za nim postępowała Katarzyna Medicis, już wiekiem pochylona, gdyż królowa matka w owej epoce mogła liczyć lat około sześćdziesięciu siedmiu, jednak głowę niosła prosto i mocno, a z pod brwi, z przyzwyczajenia zmarszczonej, ciskała ostre spojrzenia, chociaż mimo tych spojrzeń, w wiecznej żałobie, wyglądała zawsze blada i zimna jak posąg.
Jednocześnie ukazała się łagodna i melancholijna twarz królowej Ludwiki Lotaryńskiej,