Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/643

Ta strona została przepisana.

Lub do księcia d’Epernon, generalnego dowódzcy piechoty.
— Książę, zdaje się, że te konie karku mi nakręcą.
Od czasu do czasu jednak, Sainte-Maline poskramiając niejako swą dumę, spoglądał na Loignaca jadącego z drugiej strony karety, który przyzwyczajony do honorów, obojętnie je przyjmował, a widząc, że ten szlachcic ze swoją spokojną miną i skromną wojskową postawą daleko piękniej wyglądał aniżeli on sam, Sainte-Maline usiłował o ile mógł hamować się, lecz wkrótce pewne myśli na nowo rozwinęły całą jego dziką próżność.
— Widzą mię, patrzą na mnie — mówił sam do siebie — i pytają: kto jest ten szczęśliwy, który towarzyszy królowi?
Sądząc po szybkości jazdy, która bynajmniej nie usprawiedliwiała obawy króla, szczęście Sainte-Malinea długo trwać musiało, bo konie Elżbiety obciążone szorami srebrem i pasamouicką robotą ozdobnemi, i uwięzione w pasy podobne do pasów arki Dawida, dosyć wolno postępowały po drodze do Vincennes.
Lecz właśnie w pośród najwyższej dumy, jakaś niby z góry pochodząca przestroga powstrzymała radość Sainte-Malinea, jakaś okolicz-