Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/704

Ta strona została przepisana.

— Może panu d’Epernon?
— Jeszcze wyższemu!
— Dobrze! zgoda; mam pewne rozkazy i odeślę pana do Vincennes.
— Do Vincennes, i owszem, tam właśnie jechałem.
— Bardzo mi przyjmnie — rzekł Sainte-Maline, że ta mała podróż tak się zgadza z pańskie mi zamiarami.
Dwaj ludzie, z pistoletami w dłoni, natychmiast otoczyli jeńca i odprowadzili go do dwóch innych stojących o pięćset kroków dalej.
Ci znowu uczynili podobnież, tak że Ernauton w towarzystwie swoich kolegów, dostał się aż na dziedziniec zamkowy.
Tam, Carmainges ujrzał pięćdziesięciu rozbrojonych jezdców, którzy zwiesiwszy głowy, wybladli i otoczeni stu pięćdziesięciu szwoleżerami przybyłemi z Nogent i Brie, opłakiwali swą nieszczęsną dolę, oczekując na haniebne następstwa tak dobrze rozpoczętego planu.
Właśnie to nasi „Czterdziestu pięciu”, na samym wstępie działalności swojej, ujęli tych ludzi bądź podstępem, bądź gwałtem; bądź łącząc się w dziesięciu przeciw dwom lub trzem albo też grzecznie przystępując do jeźdzców,