Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/728

Ta strona została przepisana.

— Owszem, pochwalił.
— Pan mię w zadziwienie wprawiasz — odpowiedział Chicot.
— Dodać winienem — wtrącił oficer — że w zamku nietylko na słuchaniu mszy i kazań czas przepędzają; bywają tam biesiady, przechadzki, a sądzę, że nigdzie we Francyi nie napotkasz tyle wąsów, jak w alejach Nérac.
Chicot teraz ju żwiedział więcej niż było potrzeba do ułożenia sobie planu.
Znał Małgorzatę, bo wiedział, że w Paryżu dworno żyła, i że jakkolwiek w miłosnych sprawach nie była jasnowidzącą, to zapewne wtedy tylko, gdy miała powód do zawiązywania sobie oczu.
— Do licha!... — pomyślał, na honor te cyprysowe aleje i trzy tysiące kroków, bardzo mi nieprzyjemnie w głowie utkwiły. W Nérac mam mówić prawdę ludziom mającym aleje na trzy tysiące kroków długie i sienie, w których żony nie widzą jak ich mężowie przechadzają się z kochankami. Bardzo mię tam źle przyjmą, jeżeli zechcę przeszkadzać tak przyjemnym przechadzkom. Szczęściem znani filozofię króla, i pokładam w niej nadzieję, Wre-