Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/76

Ta strona została przepisana.

— Chcesz mię opuścić Anno? — rzekł Henryk zmartwiony niewypowiedzianie.
— A!.. Najjaśniejszy panie, jakżeś wymagający! stracenie na placu Grève, to zarazem zemsta i widowisko, a jeszcze jakie widowisko! boś go ciekawszy aniżeli ja. Niedośćże tego obojga, czyż trzeba Ci jeszcze nasycać się słabością twoich przyjaciół?..
— Zostań, Joyeuse, zostań; obaczysz jak to zajmujące.
— Nie wątpię, a nawet, jak miałem honor oświadczyć Waszej królewskiej mości, lękam się, czyli zdołam znieść tyle wrażeń; tak więc, pozwalasz Najjaśniejszy panie?
I Joyeuse ku drzwiom zmierzył.
— Ha — wzdychając, rzekł Henryk III-ci, czyń co ci się podoba, widzę, że dla mnie przeznaczone życie samotne.
I monarcha, zmarszczywszy czoło, spojrzał na matkę, w obawie, czy nie słyszała jego rozmowy z ulubieńcem.
Katarzyna miała słuch równie jak wzrok bystry; lecz skoro słyszeć nie chciała, nikt nie był nad nią głuchszym.
Tymczasem Joyeuse pochylił się ku bratu i rzekł mu do ucha.
— Żywo, żywo, du Bouchage! skoro radcy