Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/77

Ta strona została przepisana.

wejdą, ukryj się za ich togi i zmykajmy, król teraz pozwala, a za pięć minut zabroni.
— Dzięki, dzięki ci, bracie — odpowiedział młodzieniec — i mnie się śpieszy, również jak tobie.
— Dalej, dalej, kruki już nadciągają, zmykaj, czuły słowiku!
Wistocie widziano, że za wejściem panów radców, obaj młodzieńcy znikli szybko jak dwa cienie.
Za nimi zapadła ciężka zasłona drzwi.
Gdy król odwrócił głowę, już ich nie dostrzegł.
Henryk westchnął i znowu pieska pocałował.