Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/776

Ta strona została przepisana.

nym gniewem i nienawiścią, zawołała Małgorzata, a więc pragnie się ukrywać?
— Niewiem — odpowiedział Henryk — dosyć, że potrzebuje wyprowadzić się z pokoju panien honorowych.
— Jeżeli pragnie ukrywać się, niech na mnie nie liczy. Mogę zamykać oczy na niektóre rzeczy, lecz nigdy wspólniczką ich nie będę.
To powiedziawszy Małgorzata oczekiwała, na skutek swojego ultimatum.
Lecz Henryk udał, że nic nie słyszy; znowu zwiesił głowę i przybrał zamyśloną minę, która przed chwilą już uderzyła Małgorzatę.
Margota, szeptał, Margota cum Turenio. Właśnie tych dwóch imion szukałem moja pani: Margola cum Turenio.
Twarz Małgorzaty przybrała teraz pąsową barwę.
— Potwarze! Najjaśniejszy panie — zawołała — potwarze powtarzasz mi.
— Jakie potwarze? najnaturalniej w święcie powiedział Henryk; czy pani w tem potwarz widzisz? Przypomniałem sobie właśnie ustęp z listu mojego brata: Margola cum Turenio conveniunt in castello nomine Loignac. Widzę, że będę musiał koniecznie kazać jakiemu księdzu aby mi ten list wytłomaczył.