Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/777

Ta strona została przepisana.

— No, dajmy pokój tej grze, Najjaśniejszy panie — rzekła Małgorzata cała drżąca, a powiedz raczej wprost czego żądasz.
— Oto, moja kochana, pragnąłbym abyś oddzieliła Fousseuse od panien, i umieściwszy ją w osobnym pokoju, posyłała do niej tylko jednego lekarza, lekarza wyrozumiałego, jak naprzykład twój własny.
— O! ho! teraz widzę co to jest. Fosseuse co się chełpiła swoją cnotą, Fosseuse, która się popisywała fałszywem panieństwem, Fosseuse brzemienna i blizka rozwiązania.
— Ja tego nie mówię, moja droga — rzekł Henryk, ja tego nie mówię; to ty tak utrzymujesz.
— Widzę, że tak jest, mój panie — zawołała Małgorzata — twój pochlebny ton, twoja fałszywa pokora, tego mi dowodzą. Ale są pewne ofiary, których nawet król po swojej żonie wymagać niepowinien. Napraw sam Najjaśniejszy panie, błędy panny de Fosseuse, jesteś jej wspólnikiem, a więc to do ciebie należy; kara dla winnego, nie zaś dla niewinnego.
— Dla winnego, dobrze, to mi właśnie przypomina inne jeszcze wyrazy tego ohydnego listu.