Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/825

Ta strona została przepisana.

na wylewał na rzekę i łąki błękitnawe światło swoje.
— No, no — mówił sobie zasmucony Chicot — Henryk to prawdziwy król, Henryk knuje spiski; cały ten pałac, jego park, miasto, prowincya, wszystko jest ogniskiem spisków; kobiety bawią się miłością, ale miłością polityczną, a wszyscy mężczyźni kują sobie nadzieje przyszłości.
Henryk chytry, rozum jego zbliża się do geniuszu; jest w porozumieniu z Hiszpanią, tym krajem szachrajskim. Kto wie czy szlachetna odpowiedź, którą udzielił posłowi, nie przeciwi się właśnie temu o czem on myśli, czy mrugnięciem oka niedał tego do zrozumienia, albo czy nieistnieje między nimi jaka tajemna zmowa, której ja ukryty poznać niemogłem?
Henryk utrzymuje szpiegów, płaci im sam, albo też wynagradza za pośrednictwem jakiego agenta. Żebracy ci mniej więcej byli przebraną szlachtą. Ich dukaty tak sztucznie pokrajane, są to znaki, po których się poznają, służą im za hasło dotykalne.
Henryk udaje zakochanego i lekkomyślnego, a podczas gdy drudzy myślą, że się miłostkami zajmuje, on po całych nocach pracuje