Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/830

Ta strona została przepisana.

nym tuż podedrzwiami i który przebudzony powiedział:
— A, dobry wieczór, panie Chicot, dobry wieczór.
Chicot poznał d’Aubiaca.
— Dobry wieczór panie d’Aubiac — odrzekł — ale usuń się, bądź łaskaw, mam ochotę przejść się nieco.
— Ale!.. kiedy może niewiesz, panie Chicot, że zabroniono przechadzać się nocą w okolicach zamku.
— A to dlaczego, panie d’Aubiac?
— Bo król lęka się złodziei, a królowa galantów.
— Tam do dyabła!
— A sami tylko złodzieje lub galanci, zamiast spać, przechadzają się po nocy.
— Jednak, panie d’Aubiac — z najmilszym uśmiechem powiedział Chicot — ja niejestem ani jednym ani drugim; jestem posłem bardzo strudzonym łacińską rozmową z królową i wieczerzą z królem, bo królowa doskonale umie po łacinie, a król doskonale pije; przepuść mię więc przyjacielu, bo mam wielką ochotę do przechadzki.
— Po mieście?
— O! nie, po ogrodzie.