Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/831

Ta strona została przepisana.

— Do licha, panie Chicot, to jeszcze bardziej zabronione, niż przechadzka po mieście.
— Muszę cię pochwalić mój mały przyjacielu rzeki Chicot — żeś taki służbista mimo twojego wieku. Ale powiedz mi, czy cię nic niezajmuje?
— Nic.
— Może lubisz grywać w karty, może kochasz się?
— Na grę trzeba pieniędzy, panie Chicot, aby zaś kochać się, trzeba mieć kochankę.
— Zapewne — rzekł znowu Chicot, i zaczął coś szukać w kieszeni.
Paź patrzył co on robi.
— Przypomnij no sobie przyjacielu — powiedział — a ręczę, że znajdziesz jaką ładną kobietę, której proszę cię kup za to wstążek i zaprowadź ją na tańce.
To mówiąc, Chicot wsunął paziowi w rękę dziesięć pistolów, bynajmniej nie oberżniętych tak jak pistole bearneńczyka.
— Widać, panie Chicot — powiedział paź — że pan przybywasz z dworu francuzkiego, pan tak umiesz ujmować, iż panu nic odmówić nie można; wyjdź pan zatem, ale jak można najciszej.
Chicot niedał sobie tego dwa razy powtórzyć, przesunął się jak cień po korytarzu i po