Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/86

Ta strona została przepisana.

Salcède, sięgając ręką po pióro. — Bądź spokojny, ja nie zapomnę tych, którzy mnie zapomnieli.
I, mówiąc to, jeszcze raz spojrzał w tłumy.
Paź uznał zapewne za stosowne, aby się pokazać, schwycił bowiem Ernautona za ramię mówiąc:
— Przez litość, panie, weź mię na rękę i podnieś tak, abym mógł widzieć, bo mi te głowy zasłaniają.
— Ależ, wistocie, jesteś nienasycony, mój młodzieńcze!
— Jeszcze ta tylko usługa, proszę pana.
— Nadużywasz!...
— Panie, ja muszę widzieć skazanego, czy pojmujesz pan!... muszę...
Ze zaś Ernauton zapewne nie dosyć szybko ulegał jego żądaniu, paź dodał:
— Panie, przez litość o tę jeszcze tylko łaskę błagam.
Paź nie był już teraz fantastycznym tyranem, ale raczej nieodpartym żebrakiem.
Ernauton podniósł go i zadziwił się, że trzyma na ręku tak delikatne ciało.
Tym sposobem głowa pazia przewyższyła wszystkie inne głowy.