Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/899

Ta strona została przepisana.

— Wasza królewska mość prędzej ujrzy mój zgon, niż nieposłuszeństwo.
— Ale koniec końcem, nie umarłbyś, gdybyś wyjechał.
— Więcejbym cierpiał będąc nieposłusznym niż umierając, a jednak dodał skłaniając głowę. niewykonałbym twego rozkazu.
Król założył ręce i spojrzał na niego.
— Jesteś szalonym, mój biedny hrabio — rzekł.
Młodzieniec smutnie się uśmiechnął.
— Jestem nim, Najjaśniejszy panie, a ty jesteś za nadto dobrym, że mnie oszczędzasz.
— A więc to na seryo, mój przyjacielu? Joyeuse stłumił westchnienie.
— Opowiedz mi wszystko, zobaczymy.
Młodzieniec uśmiechnął się.
— Tak wielki monarcha jak ty Najjaśniejszy panie, nie może zniżać się do słuchania podobnych zwierzeń.
— Niech będzie, opowiadaj, zabawisz mnie.
— Najjaśniejszy panie — odpowiedział młodzieniec z dumą — Wasza królewska mość się myli, w smutku moim nic nie ma, coby mogło rozweselić serce szlachetne.
Król wziął za rękę młodzieńca.
— Nie gniewaj się, mój drogi — rzekł —