Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/92

Ta strona została przepisana.

— Jestem odkryta — powiedział miody paź do ucha Ernautona — przez litość, pomóż mi, ratuj mię, panie; idą! już idą!
— Ale czegóż jeszcze, mój chłopcze, więcej żądasz?
— Pragnę uciekać, alboż pan nie widzisz, że mię szukają?
— Lecz któż jesteś?
— Kobieta... ratuj mię! broń!
Ernauton zbladł; atoli wspaniałomyślność wzięła w nim górę nad zdziwieniem i obawą.
Umieścił więc przed sobą swoję protegowaną, i roztrącając tłumy rękojeścią szpady, przeprowadził ją aż do ulicy Mouton, ku otwartym drzwiom.
Młody paź poskoczył i znikł za temi drzwiami, które jakby oczekiwały go i natychmiast się zamknęły.
Nie miał nawet czasu zapytać o jej nazwisko, ani też gdzie ją znajdzie.
Lecz młody paź, jakby myśl jego odgadywał, bo znikając dał mu znak, wiele obiecujący.
Wówczas dopiero swobodny Ernauton zwrócił się ku środkowi placu i jednem spojrzeniem objął rusztowanie i lożę królewską.
Na rusztowaniu leżał Salcède blady i za-