Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/968

Ta strona została przepisana.

Remy spojrzał się na nią.
— Co? — zapytała.
— Teraz umaczaj pani — rzekł Remy — w tej wodzie kwiatek, rękawiczkę, chustkę, dodaj pani tej wody do pachnącego mydła, a przekonasz się o tem co widziano na dworze Karola IX-go, że kwiatek zatruje zapachem, rękawiczka dotknięciem, mydło przez wejście w pory. Zmocz pani kroplą tej wody knot od świecy, lub lampy, a za godzinę świeca lub lampa, zatruje wszystkich będących w mieszkaniu.
— Czy jesteś pewnym tego co mówisz? — zapytała Dyana.
— Wszystkie te doświadczenia robiłem, pani; przypatrz się tym ptakom, które nie mogą spać i jeść nie chcą, one napiły się tej wody, przypatrz się pani kozie, której oczy mgłą zaszły; napróżno sililibyśmy się powrócić je do życia, sztuka nie zna żadnego na tę truciznę lekarstwa.
— Remy, czy można mieć tę flaszeczkę? — zapytała Dyana.
— Tak pani, płyn już gotowy, w tej chwili sączyć się przestał.
Remy z nadzwyczajną ostrożnością odjął flaszeczkę od alembika, lecz natychmiast zatkał ją, owiązał, zalepił woskiem i oddał swojej towarzyszce.