Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/537

Ta strona została przepisana.

Agenor dostrzegł, iż w tém poruszeniu było pełno szlachetności i rozkazu.
Stojąca postać pokłoniwszy się, poszła za tą, która wymówiła kilka wyrazów, i obiedwie znikły w głębi jaskini.
Wówczas kobieta z rozkazującém skinieniem powstała, i nogę oparła na kamieniu.
Widziano dobitnie wszystkie poruszenia tych ludzi, lecz nie można było dosłyszéć ich słów, które, jak to powiedzieliśmy, huczały niepewnym szmerem w jaskini.
Dwie cyganki pozostały same.
Załużmy się panie, rzekł cicho Musaron, że te dwie stare czarownice razem, mają ze trzysta lat. Cyganie żyją tak długo jak kruki.
— Prawda, rzecze Agener, nie wydają się młode.
Tymczasem druga kobiéta zamiast stać jak pierwsza, przyklękła, i zajęła się rozzuciem obuwia ze skóry safianowéj, która obwijała jéj nogę aż po kostki.
— Doprawdy, rzekł Agenor, patrz jeżeli chcesz, ja odchodzę, nic nie jest brzydszego jak nogi staréj kobiéty.
Musaron ciekawszy od swego pana, pozostał, a rycerz odszedł.
— Ależ panie, zaręczam że nie jest tak straszna jak się wydaje. Oh! nawet przeciwnie, śliczna! Patrz no pan, patrz tylko.