Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/542

Ta strona została przepisana.

że byłoby mi przyjemnie zgodzić się z tak oświeconym jak pan rycerzem.
— To oznacza, jak myślę, mówił daléj Agenor ulegając, nie myśląc nawet o tém, jak kruk sile pochlebstwa, że to są dwie podróżujące: jedna z nich jest bogata i lepszego urodzenia, obiedwie udają się do jakiego odległego miasta, i że ta bogatsza i lepszego urodzenia kobiéta, użyła tego fortelu, aby ujść chciwości rabusiów i napaści żołnierzy.
— Pozwólno pan, pozwól, odrzekł Musaron zajmując w rozmowie miejsce, podług swego zwyczaju; może jedna z tych kobiét jest taką jakie cyganie przedają, ukształciwszy jéj piękność, jak to czynią mastalerze z końmi, które czyszczą, ubierają i wodzą z miasta do miasta.
Tego wieczora, Musaron mógł pozyskać palmę swojego rozumowania; dla tego Agenor złożył broń, dając poznać milczeniem, że się pokonanym uważa.
Rzecz się tak ma: że złudzony, jak każdy dwudziesto-pięcio letni mężczyzna, uczuł miłość w głębi serca na widok kształtnéj nogi i ładnéj twarzy, i dla tego zawarł się sam w sobie, niezadowolony w duszy, bo zdanie dowcipnego Musarona, mogło miéć swoją słuszność, i tajemnicza piękność, mogła być tylko awanturnicą biegającą po wsiach za bandą cyganów, i tańcującą wybornie swemi ślicznemi i małemi stopkami po jajach i linie.
Jedna tylko okoliczność mogła zwalczyć to pra-