Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/873

Ta strona została przepisana.

ciągle zmiéniać trop i zdobycz? Jednego ściga się i zabiéra.
— A wziąłeś go przy wencie, tamtej nocy; tego za którym chodziémy od Bordeaux.
— A co? rzekł Musaron do ucha swemu panu.
— Sza! odparł Mauléon przysłuchując się.
Człowiek którego towarzysze nazwali wodzem poprawił się, i głosem nakazującym rzekł:
— Cicho bądźcie obadwa, nie poprawiajcie moich rozkazów. Cóż wam obiecałem? Dziesięć tysięcy florinów każdemu, będziecie je mieli, i cóż więcéj chcecie?
— Nic, dowódzco, nic.
— Henryk de Transtamare wart jest przecie sto tysięcy florinów dla don Pedra, a don Pedro tyleż dla Henryka Jednego z nich próbowałem już złapać alem się omylił, ledwie umknąłem z lwiéj paszczy, byliście tego świadkami, więc kiedy lew darował mi życie, zawdzięczając mu, powinienem ująć jego nieprzyjaciela. O ją go dostanę, i prawda że oddam go Transtamarowi nie darmo, bo go sprzedam, ale mniejsza oto, byleby on go dostał, tym sposobem będziemy zadowoleni.
Szmer zadowolenia był odpowiedzią tych ludzi.
— A niech mię djabli porwą, to musi bydź Caverley; mam go pod ręką, rzekł Musaron do ucha swemu panu.
— Cicho! powtórzył Agenor.