Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/998

Ta strona została przepisana.

pychy dworu, Sorję! Sorję! ze wszystkiemi rozkoszami miłości... Chęci i wstręt. strawiły życie moje; było to odrętwienie, był to rodzaj gorączki.
„Pewnego dnia odgłosy trąb słyszeć się dały, były to wojska Ludwika de Bourbon, udającego się do Hiszpanii na dwór króla Henryka, który obawiając się być zwyciężonym w wojnie z Portugalją, żądał pomocy od Francyi.
„Książe de Bourbon słyszał mówiących o pewnym rycerzu, który wojował w Hiszpanii, i znał wiele tajemnic téj wyprawy. Widziałem przybywających do mnie rycerzy i paziów, którzy zapełnili mój mały dziedziniec, i bardzo zdziwili służbę moją.
„Ja stałem w oknie i zaledwie miałem czas zejść i przytrzymać strzemię księciu, naówczas tenże dopytywał mnie z wielką uprzejmością o moją ranę i przygody, chciał aby mu opowiedziéć śmierć don Pedra, moją potyczkę z Maurem, lecz zataiłem przed nim to wszystko, co się odnosiło do donny Aissy.
„Uniesiony zapałem książę, usilnie prosił mnie aby mu towarzyszyć, byłem wówczas miotany temi niespokojnościami, kiedy życie snem mi się wydawało, i wówczas to chciałem wiedzieć, i padałem żądzą ujrzenia. Odgłos trąb wprowadził mnie w upojenie, a Musaron tu obecny, pokazywał mi chciwe oczy, i już trzymał swój łuk w ręku.
„— Jedzmy! Mauléonie, jedzmy, rzekł mi Ludwik de Bourbon.