Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/299

Ta strona została przepisana.

Pomiędzy nimi była osoba gruba: krótka, której szeroki kapelusz twarz całą zakrywał.
Ci ludzie widząc przybywający orszak, spiesznie zniknęli.
Lecz mężczyzna gruby a krótki nie zdołał ujść wzroku Chicota.
Skoro go tylko zobaczył, wyskoczył z kolasy, wziął konia od jednego z paziów i pozwolił orszakowi postępować do Essonnues, gdzie król miał nocować.
Przybywszy pod okna zajazdu, spojrzał przez szyby i przekonał się, że owi mężczyźni byli tam, a człowiek gruby i krótki, odbierał od nich szczególne oznaki uszanowania.
Że zaś Chicot pragnął być niepoznanym, zamiast wejść do wspólnej izby, zażądał butelki wina w przeciwległym pokoju, i usiadł tak, aby nikt nie wyszedł, któregoby on naprzód nie widział.
Z tego pokoju mógł Chicot zapuszczać wzrok w róg ogromnego komina, gdzie na ławie siedział gruby krótki człowiek.
— Nie zbłądziłem — rzekł Chicot, modląc się przed domem przy ulicy Noyers, rzecby można, że przewąchałem powrót tego człowieka. Ale dlaczegóż powracać tajemnie do stolicy dobrego naszego Heroda? Czego się kryć przed nim?