Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/670

Ta strona została przepisana.

— A! mój kochany Agripa — odpowiedział mężczyzna, zdający się mężem, albo kochankiem kobiety — trudno się rozdzielić z tem, co się kocha.
I spojrzał miłośnie na kobietę.
— Aż mi się coś dziwnego dzieje, gdy cię słyszę mówiącym, odrzekł cierpko drugi mężczyzna, alboż dla miłostek przybyłeś do Paryża? Zdaje mi się, że Bearn jest dość obszernym na sentymentalne przechadzki że nie potrzebujesz odbywać ich po Babilonie. Powracaj, jeśli cię obchodzą miłostki, albo pomyśl mój panie o tum, co przyszłość stanowi.
Na wyraz mój panie, Chicot chciał wychylić głowę, lecz lękał się zrobić poruszeniem łoskot.
— Moja droga, niech on sobie gada, a ty nic na to nie zważaj. Zdaje mi się, żeby zasłabł jak ty i mdlał jak ty, gdyby się nie wygadał.
— To przynajmniej siadaj w kolaskę, kiedy chcesz być czułym, żeby cię nie poznali na ulicy.
— Masz słuszność Agripo. Moja droga, on nic złego nie radzi, posuń się, nie mogąc cię mieć na kolanach, będę przynajmniej przy tobie.
— Będzie mi to najprzyjemniej, Najjaśniejszy panie — odpowiedziała młoda kobieta.
— Najjaśniejszy panie!... — pomruknął