Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/118

Ta strona została przepisana.

powróciłem jednakże bez przypadku. Nazajutrz nie miałem już apetytu: pomyślałem wreszcie że zachoruję z zabobonu. Wszakże dnie za dniami biegły, a mnie żadna nieprzyjemność nie spotkała. Mój sąsiad wrócił ze wsi; znów zaczęliśmy nasze partye w szachy, i myślałem że już pociąg do mnie ustał, gdy w tém odbieram drugie zaproszenie do Saint-Mandé; a ponieważ to była niedziela przyjąłem zaproszenie z zachwyceniem, żądając nagrodzić moje niedorzeczności i naprawić fałszywe o mnie mniemanie. Tym razem było nas tylko ośm osób u stołu, tak, iż tego wieczoru nic nie trudziło, nic nie pokoiło mego umysłu. Byłem więc ile tylko można dowcipnym i dorzecznym, a gospodyni domu, ze swojéj strony, była dla mnie zachwycająco uprzejma. To prawda, że pobudziłem ją nie sto razy do serdecznego śmiechu, przez co nastręczyłem jéj sposobność pokazania najrówniejszych i najbielszych zębów w święcie. Miała obok siebie jedną z tych kobiét, co to w salonach mają sławę dowcipnych, dla tego że obmawiają inne kobiéty; ta dama przez cały wieczór szydziła ze mnie. Nieszczęściem dla niéj, byłem w ta-